26.02.2017

BIBI'S BIRTHDAY AT MOLO

BIBI'S BIRTHDAY AT MOLO







Ten weekend był tak niesamowity, że nie sposób nie stworzyć o nim całego postu. Wydarzyło się tak wiele rzeczy, spełniły się i moje i Przemka marzenia, ale też byliśmy ze sobą bardzo blisko 💕

Zaczynając od piątku, który spędzaliśmy osobno (uroki nocnych zmian), gdzie wybawiłam się ze znajomymi w "klubie", popiłam, potańczyłam (a raczej się wyżyłam, bo było we mnie tyle energii 😆), kończąc na drinkach z rodzicami Przemka.

Ale od początku 😂

Wiedziałam, że są ostatki, więc poszłam na imprezę, a jako, że już długo umawiałyśmy się na świętowanie końca mojej sesji z koleżanką z pracy (przecież każdy powód jest dobry!), było to kolejnym argumentem za tym, by to właśnie ten piątkowy wieczór wykorzystać co do ostatniej minuty. Wróciłam bardzo późno, a przede mną były zaplanowane urodziny Bibiego, więc po totalnym ogarnięciu siebie i zaplanowanych rzeczy zabrałam go na MOLO. Tym razem nie tylko dobrze zjedliśmy, ale i zostaliśmy wymasowani w spa, co bardzo przypadło do gustu mojemu ukochanemu. 💕

Na początku wspominałam o spełnionych marzeniach - chociaż nie zależało mi na tym i nie potrzebowałam tego w swoim życiu, przez głowę przemknęła mi myśl, że chciałabym ją kiedyś zobaczyć na żywo - mowa tu o mojej fitness guru, Ewie Chodakowskiej. Nie sądziłam, że się na nią natknę, jednak tak się stało, nawiązałyśmy kontakt wzrokowy i uśmiechnęła się do mnie, gdy kukałam na nią przez szybę podczas treningu na metamorfozie, którą prowadzi przez najbliższy tydzień właśnie w Osieku. Miło było, jest przeurocza :-)

Wracając jednak do sobotniego popołudnia... Byłam bardzo zmęczona po poprzednim wieczorze i przygotowaniach do niespodzianki, więc już wczesnym wieczorem zaczęłam odczuwać skutki szaleństw piątkowej nocy. Resztę wieczoru spędziliśmy ze znajomymi Przemka i... znowu wróciłam późno 😆

Po 3-4 godzinach snu przyszła pora świętować 30. rocznicę ślubu moich rodziców. Mieliśmy zaproszenie na wczesną godzinę ze względu na zamówioną mszę, więc po przyjeździe do mnie Przemek załapał się i na śniadanie, i na kawkę z ciastem, i na obiad, i na kolację. Tak to nie możemy bez siebie wytrzymać 😀

Między obiadem a kolacją był jeszcze jeden wypad, nieco bardziej służbowy, bo na uczelnię. Przemek oczywiście pojechał mi towarzyszyć i czekał na mnie udając, że jest studentem 😆 Jakby było mało wrażeń, to poprawiłam egzamin na 5, co wprawiło mnie w niedowierzanie. Och, stanowczo był to szalony weekend. Mam nadzieję, że przyszły spędzę odpoczywając w ciszy, tak dla odmiany.

Po kolacji wróciliśmy do Przemka, gdzie czekali na nas jego rodzice z wódką i zamiarem świętowania. W końcu napiłam się z moim el solenizante i teściami, rozgadaliśmy się dosyć dużo na ciekawe tematy. Bibi był wykończony przez mojego tatę, więc tym razem wróciłam do domu o przystępnej porze i tak oto zakończył się ten szalony maraton urodzinowo-imprezowy.

Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do świetności tego weekendu. Zapamiętam go na długo!

Buziaki!

13.02.2017

Sunday

Sunday









Copyright © 2016 MIMICZKA , Blogger