19.02.2016

Czy pole dance jest bolesny? Trochę pozytywnego myślenia i smak zwycięstwa

Ten sport nie jest dla wszystkich. Szczerze przyznam, że w aspekcie bólu pole dance nie jest... dla mnie! Osoby o niezbyt wysokim progu bólu (do tej grupy zdecydowanie należę), będą dawały z siebie wszystko, a i tak zaciskanie udami rurki będzie niesamowicie bolesne. Jednak żeby to sprawdzić trzeba samemu spróbować paru figur.

Z dnia na dzień coraz bardziej się przyzwyczajam do ilości siniaków i wchodząc na rurę podczas kolejnych zajęć wiem, że po prostu zrobię pewne figury. Będzie bolało tak samo jak na ostatnich zajęciach, ale smak zwycięstwa i ujrzenie siebie na zdjęciu podczas wykonywania łuku i strzały, o których marzyłam są jak miód na me serce.

Zaczęłam swoje wypociny od tej gorszej strony pole dance. Dlaczego? Żebyście wiedziały (lub oczywiście wiedzieli), że każdy sport wymaga poświęceń. Efekt, który widzicie w postaci zdjęcia kosztuje mnie bardzo wiele, przekraczam granice własnego bólu czując, że następnego dnia mogę mieć bolesne otarcia. Jednak nie poddaję się, staram się mniej jeść i dbać o siebie, by dobrze wyglądać.

Dzięki temu, że postanowiłam zająć się tym rodzajem sportu nagle stałam się silniejsza psychicznie. Mój wolny czas, który poświęcałam na przeglądanie głupich, nic niewnoszących do życia stron został zapełniony w całości. Połączenie pracy na cały etat, studiów zaocznych, siłowni i pole dance sprawia, że jestem szczęśliwa. Dlatego też nie mogę się doczekać piękniejszej pogody, będę mogła na rowerze przyjechać do pracy, a jak skończę wszystkie zajęcia będzie jeszcze jasno i ciepło - w sam raz na spotkanie ze znajomymi w plenerze czy randkę z chłopakiem.

W marcu planuję kupić rower, nie będzie on ani typowo górski, ani miejski. Znalazłam alternatywę pomiędzy drogimi rowerami z przerzutkami, które dadzą mi możliwość swobodnego poruszania się pagórkami oraz ładnym wyglądem typowej damki z koszyczkiem. Biały, typu beach cruiser z 7 biegami i słodkim, wiklinowym, białym koszykiem. Myślę, że sprawdzi się by przejechać nim ok. 4-5 km do pracy na trasie wieś z 1 większym pagórkiem - miasto. Już nie mogę się doczekać, kiedy wyjadę do pracy o 7:40 zamiast wychodzić z domu jeszcze pół godziny wcześniej i czekać na autobus :-)

Do lata pozostały niecałe 4 miesiące... Teraz jest najlepszy moment, by poprawić swoją sylwetkę i nauczyć się zdrowych nawyków. Nie mogę się doczekać, aż wypróbuję wszystkich zdrowych przepisów, które cały czas gromadzę. Aż nauczę się stać na rękach, robić szpagat, mieć super kondycję i szczupłą sylwetkę. A do tego marzy mi się kupno cielistych, skórzanych szpilek i paru innych klasyków, których do tej pory brakuje w mojej szafie... Bo zawsze czegoś brakuje ;-) Pojemność kobiecej szafy nie ma granic!

Zostawiam Was z tym pozytywnym akcentem, chociaż u mnie po kilku dniach deszczu ponownie zawitał śnieg. Znowu przemoczę botki, ale wiem, że do wiosny coraz bliżej! ;-)

PLAN NA WEEKEND:
piątek 17:30 zmycie hybryd (dajmy odpocząć biednym paznokciom), 18:30 tbc na siłowni, 19:30 krótki trening nóg i pośladków
sobota 14:00 - 19:00 studia
niedziela 8:00 - 19:00 studia

Tak wygląda weekend healthy girl, a od poniedziałku wracam na siłownię ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz, co sądzisz :)

Copyright © 2016 MIMICZKA , Blogger