23.05.2014

Szczupła sylwetka to nie tylko szczupła sylwetka...

...z perspektywy czasu widzę, że kobiety po prostu chcą schudnąć. Tylko tyle.

Wydaje mi się, że jeśli wypiję herbatę posłodzoną chociażby łyżeczką cukru, to i tak cały etap odchudzania jest zmarnowany - telewizor i rogaliki znowu pojawiają się w moim życiu. Praca pomoże? Ha, bardziej mylić się nie mogłam. O 6 rano spacer z psem, prysznic, na śniadanie owsianka z żurawiną i gorzkim kakao... W pracy zjadłam tylko kanapkę, a o 18... Chyba się spodziewacie, że byłam bardzo głodna i zmęczona. Wrzucałam w siebie wszystko, bo wszystko pięknie pachniało i smakowało.

Mój problem tkwi w samej mnie. Głęboko w środku mojego mózgu jest dziwny impuls, który potrafi odmienić moje życie do góry nogami. Wmawia mi wymówki, ukazuje mnie w lustrze jako brzydką i niewartościową osobę, przypomina o błędach. Nie, to nie bulimia, to zwykła niska samoocena. W przeciwieństwie do czasów gimnazjum.

Większość koleżanek z klasy nie miała czym oddychać, za to ja uważałam mój biust za wielki atut, nie zwracając uwagi, że oprócz biustu mam też wielki tyłek i brzuch. Kiedyś nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. W sklepie przymierzałam spodnie rozmiaru 38 i nosiłam ciasne, spadające z tyłka. Teraz mam ten sam rozmiar, moja sylwetka jest bardziej kobieca, a ubrania bardziej eleganckie, ale kiedy w przymierzalni widzę dwie kłody, totalnie szerokie dwie kłody przy wzroście metr sześćdziesiąt bez dwóch centymetrów to mam ochotę się rozpłakać. Nie pamiętam dokładnie jak wyglądały moje nogi kiedyś. Ale na dziś dzień mam OBSESJĘ na punkcie swojego ciała i drobny szczegół podczas dnia potrafi zburzyć tę całą układankę mojego dietowania.

Problem polega na tym, że można jeść słodkości czy chipsy. Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Nie potrafię się zmotywować i szukam kolejnych wymówek, aby "zacząć od jutra". Najbardziej jednak mimo wszystko brakuje mi spokoju i uwielbiam samotność, podejmowanie decyzji, odpowiedzialność. Niestety nie stać mnie jeszcze na wyprowadzkę z domu, przez co momentami czuję się jak w klatce, nie mam prywatności czy ciszy, na której bardzo mi zależy. Lubię mieć perfekcyjnie ułożone rzeczy, wiedzieć gdzie co jest, mieć zarys planu dnia i zadania do wykonania. Kiedy jestem sama jestem bardziej efektywna. Najwięcej jem, gdy w domu są wszyscy domownicy; myślę wtedy: "tyle mam, co sobie zjem...", bo rodzina nie podziela mojego entuzjazmu, poza tym konflikt pokoleń atakuje każdego rodzica i jego dzieci - ja również nie pozostałam mu obojętna.

Najważniejsze dla mnie to wpaść w rutynę zdrowia, nie poddawać się i wierzyć, że niedługo się wyprowadzę. Powtarzam sobie, że muszę sobie samej coś udowodnić, poprawić swoje zdrowie, kondycję skóry, być dobrym pracownikiem, przestać się zamartwiać, bo życie i tak zawsze będzie ciężkie. Doceniać dobre chwile i walczyć o to co jest najważniejsze.

3 komentarze:

  1. To musi być bodziec. Pewnego dnia obudzisz się i powiesz sobie, tak, to jest ten dzień! Od dzisiaj zacznę naprawdę zdrowo się odżywiać! I jakoś pójdzie. Co nie znaczy, że nie będziesz musiała włożyć w to sporo wysiłku :) Ja tak miałam, pewnego dnia jakby ktoś mną potrząsnął i odezwał mi się głos w głowie "dziewczyno, co ty robisz ze sobą?" No i walczę. Ty też walcz! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze mówisz! Będzie ciężko, ale warto. Gratuluję podjęcia walki i również gorąco pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wpis - bardzo przydatny!
    Drodzy autorzy, a może umieścicie jakiś tekst, jak dbać o zdrowie i formę u mężczyzn? Co jeść? Chcę polecić coś mojemu facetowi..
    Słyszał ktoś może o webinarach dietetyk Ałły Bazarovej? Odbywają się w środy o 20.30. W tę środę (28.05.) tematyka będzie dotyczyć zdrowia mężczyzn. Link do webinara: http://bit.ly/1iMNoTd
    Słyszał ktoś coś o tym? Polecacie?

    OdpowiedzUsuń

Napisz, co sądzisz :)

Copyright © 2016 MIMICZKA , Blogger